- I przekaż mu, że ma śliczną siostrę. - Styles dokończył, po czym opadł na krzesło
Uważnie obserwowałam Tommo. Przecież nie mógł mi nic zrobić, prawda? Nie mógł, tak?
Louis uważnie wpatrywał się w przyjaciela, posyłając mu jakieś spojrzenia. Oddychał niespokojnie. Był zdenerwowany. Chyba. Oby nie. Chciałabym aby nie był zły. Przecież John mu nic nie zrobił. Mam taką nadzieję. Cały czas obserwowałam ruchy brata, co chwilę otwierał usta by coś powiedzieć, ale jednak rezygnował i je przymykał. Jego wargi drżały. Co do jasnej?!
- Lexie.. - zaczął spokojnie - Chodź tu. - wskazał na krzesło, które było postawione obok loczka, niepewnie podeszłam i usiadłam, wpatrując się w brata
- Louis. - szybko powiedziałam - Zanim cokolwiek powiesz, wiedz, że między mną a Johnem nic nie ma. On tylko mnie..
- Tylko Ciebie, co? - zbliżył się do mnie
- Ja. Przestraszyłam się w szkole tego co siedzi obok, nie mam zamiaru wymawiać jego imienia i się z nim odzywać, kretyn. Ale wracając do tego, jak poznałam Johna. Wychodziłam z klasy, zaczepił mnie jakiś chłopak.
- To był on? - niegrzecznie przerwał
- Nie przerywaj mi. - zmroziłam go wzrokiem - Nie, to nie był on. Zaczepił mnie jakiś chłopak z mojej klasy, nie wiem nawet jak się nazywał. Zapytał o moje imię i nazwisko. Wtedy jęk. Ten.. - spojrzałam na Stylesa - Przyparł go do ściany. Chłopak był całkowicie zdezorientowany, tak samo jak ja. Nie wiem co Stylesowi zrobił. Przecież niczym nie zawinił.
- Ruszył Cię. - wszedł mi w słowo
- Zamknij się. - warknął Lou - A Ty mów dalej. - zwrócił się do mnie
- Przestraszyłam się go, więc zaczęłam uciekać. Nie chciałam zadawać - zrobiłam cudzysłów w powietrzu przy słowie zadawać - się z osobą, która jest tak bardzo agresywna. Boję takich osób i dobrze o tym wiesz. A nie! Chwila. Nie wiesz, bo odszedłeś i nas zostawiłeś! Więc skąd mogłeś wiedzieć? UPS. Louis, wiesz co ? Z Ciebie taki brat, jak ze mnie Justin Bieber. - wstałam i skierowałam się do pokoju
- Czekaj! - krzyknął, na co się odwróciłam
- No co? - skrzyżowałam ręce na piersi i czekałam aż wydusi z siebie jakieś słowa
- John jest niebezpieczny. Nie zbliżaj się do niego. Zrobi Ci krzywdę.
- Jasne. - wywróciłam teatralnie oczami
- Lex, mówię poważnie. Trzymaj się od niego z daleka.
- Nie zabronisz mi tego.
- Jesteś pewna? - skinęłam głową - Masz szlaban. - warknął
- Szlaban to możesz dać samemu sobie. Nie jestem Twoją podwładną! - krzyknęłam
- Nie podnoś głosu w moim domu, smarku! - chwycił mnie za ramię - Nie jesteś mi potrzebna, trzymam Cię tu tylko dlatego, że gdzieś indziej być już nie możesz.
- Oddaj mnie do domu dziecka, skoro sprawiam Ci taki problem! Tam się przynajmniej ktoś mną zajmie! Albo wiesz co? Pójdę do Johna! - wiedziałam, że ostanie słowa wywołają w nim złość
- NIE WAŻ WYCHODZIĆ SIĘ Z DOMU! - szarpnął mnie a zaraz po tym pchnął na ścianę
- Jesteś psychiczny! - krzyknęłam, dławiąc się łzami
- Tommo, dość. - Styles położył dłoń na ramieniu mojego brata
- Nie, nie jest dość! To suka, nie moja siostra! Rozumiesz, Styles? - patrzył na mnie z wrogością
- Suka? Ah tak? - spojrzałam na niego - W takim razie będziesz miał już z suką spokój. - próbowałam się wyrwać - Puść mnie. - syknęłam, odsunął się
Szybko zniknęłam z jego pola widzenia. Pobiegłam szybko na górę, zakluczając drzwi. Kucnęłam przy małej torbie. Szybko wrzucałam do niej kolejno, najważniejsze rzeczy. Najpotrzebniejsze. Łzy leciały mi po policzkach strumieniami. Miałam dość. Otworzyłam okno. Nie skoczę. Mam lęk wysokości. Podeszłam do drzwi. Szybko odkluczyłam, przerzuciłam torbę przez ramię i wyszłam. Zamknęłam po cichu drzwi. Odwróciłam się. Przede mną stał on: Wysoki, szczupły mulat o czekoladowych tęczówkach i kruczo czarnych włosach. Rany, był nieziemski, to fakt. Przyglądał mi się przez dłuższą chwilę. Nie zważyłam na to i ruszyłam po schodach. Chwycił mnie za nadgarstek.
- Co się stało? - opuszkami palców, dotknął mojego, jeszcze mokrego policzka
- Nic. - odparłam, po czym się odsunęłam
- Gdzie idziesz? - Nie dawał za wygraną.
- To nie ważne.
- Ważne. - spojrzał mi prosto w oczy
- Nie. - wyminęłam go i zbiegłam, obejrzałam się, po moim bracie ani śladu, uśmiechnęłam się pod nosem, otworzyłam drzwi, wyszłam z domu.
Gdzie teraz? Ah tak, JOHN!
Wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni. Włączyłam zakładkę "kontakty". Znalazłam! Czym prędzej wybrałam zieloną słuchawkę.
Pierwszy sygnał, drugi, trzeci.. Odebrał!
W skrócie opowiedziałam John'owi o tym, że Louis był wściekły i właściwie teraz uciekam z domu. Nie musiałam czekać na jego odpowiedź. Mówił bym podeszła do najbliższego przystanku i poczekała kilka minut. Przyjechał i mnie zabrał.
Droga do jego domu nie trwała długo. John cały czas prawił mi komplementy i się uśmiechał. Czyż on nie jest kochany?
Chwila! Moment! Lex, John zaczął Cię interesować. Ledwo go poznałam a już mnie sobą zainteresował. To musi być niesamowity chłopak, który tak dobrze sprawia pierwsze wrażenie. Dojechaliśmy pod jego dom. Kiedy wysiadałam, usłyszałam piosenkę Chrisa Browna "With You", mój dzwonek, kiedy ktoś dzwoni. Wyciągnęłam telefon. Wyświetlił mi się numer brata, od razu nacisnęłam "odrzuć". Dzwonił jeszcze kilka razy. John uśmiechnął się do mnie i wyciągnął rękę, podałam mu telefon, odebrał.
Chwilę rozmawiali. Słyszałam jak John mówił do Lou "Ona jest teraz w moich, bezpiecznych rękach, Tomlinson" "Niech Cię już główka o nią nie boli.". Chwilę po tym się rozłączył, i dobrze.
***
LEX W PUŁAPCE!
ALE NIE POWIEM W JAKIEJ :)
MAM NADZIEJĘ, ŻE JEST DOŚĆ CIEKAWIE.
PRZEPRASZAM ZA DŁUGOŚĆ ROZDZIAŁU
ALEXX
Bardzo mi się podoba mi się twoje opowiadanie naprawdę . Ale niestety ich długość mnie przeraża , ponieważ na blogu nowy imagin nie pojawiał się przez 1 tydzień , a ty dodajesz takie krótkie coś . Mam nadzieję , że to przeczytasz i będziesz pisała dłuższe imaginy w krótszym czasie . A tak ogólnie to bardzo fajny . Tylko nie potrzebnie robisz z nich takich idiotów . Louis rozumiem ale np . Harry może zmienić się na typ romantyka . I wyzna miłość Lex . Sorry , że udzielam ci raz ale coraz bardziej zaczyna mnie to przerażać , a tym bardziej zachowanie Harrego , Nialla i Louisa .
OdpowiedzUsuńJejku jak zawsze supcio! Hm...pułapka...może zabierze Lex do domu zamknie w jakiejś piwnicy czy coś. Potem niech Lou i Harry przyjdą coś mu zrobią ( Johnowi ) i niech Harry bardziej polubi Lex żeby ona z nim chodziła do szkoły i żeby czuła się bezpiecznie z nim. Żeby to był jej obrońca. Coś takiego może :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie:
Z-zycia-onedirection.blogspot.com
Boże ! Wiem, Wiem, Wiem ! Lex w pułapce "zakochania", albo w pułapce, że bd chciał jej coś zrobi ... xD Nie mogę się doczekać xD
OdpowiedzUsuńBoję się Hazzy, serio O.O Możesz zrobić go milszego? Błagam...
OdpowiedzUsuńCo do mulata... Zakochał się, czy zwyczajnie ją podrywa?
I wyłącz ten kod na komentarze...
http://szalone-zycie-zaczarowanej.blogspot.com/
ciekawie piszesz, fajny rozdział, aczkolwiek no za krótki ;p
OdpowiedzUsuńżyczę weny na dalsze przygody Lex :)